Część trzecia mojego reportażu, to szlak zielony -
od Uroczyska "Na Miny" do Pociechy i Dębów Pociechowych. Po
drodze będą Stare Dęby w Posadzie Sieraków i Łosiówka.
Prawda jest taka, że odcinek ten jest ciągle
zamknięty z powodu robót melioracyjnych, ale ponieważ inne osoby szły tym
szlakiem, to ja również się zdecydowałam nim przejść tego dnia.
Jest to bardzo ciekawa część szlaku, zwłaszcza
pierwsze 1,5 kilometra z Uroczyska "Na Miny" do Starego
Dębu.
Kilka słów jeszcze o Uroczysku "Na Miny".
Na poniższym zdjęciu widać wspomniany kamień ku czci profesora Witolda Plapisa,
opiekuna Puszczy Kampinoskiej.
W tym miejscu znajduje się również bardzo duża wiata, w której można
schronić się przed deszczem. Tak, jak wspominałam w części poprzedniej...
skręcając w prawo można dojść do Dziekanowa Leśnego, jednak ja idę w przeciwną
stronę zielonego szlaku - ścieżką dydaktyczną "Do Starego Dębu".
Będę przechodziła obok Sierakowskich Łąk a dalej
koło bagien Cichowąż. Wcześniej już pisałam, że jeszcze nie zakończyły się
prace melioracyjne na tym odcinku, toteż kilkaset metrów trzeba iść po
błocie. W zasadzie w dni robocze nie ma szans, by tędy przejść. Tylko w
niedzielę udało się przemknąć pod nieobecność ekipy remontowej.
Na poniższym zdjęciu widać w jakim stanie jest
droga na tym odcinku.
Niezależnie od okoliczności, warto było ubłocić buty i zobaczyć tę część
szlaku. Po obu stronach drogi znajduje się rozlewisko. Większe po lewej
stronie. Powierzchnia wody była jeszcze lekko zarznięta. Całość robiła duże
wrażenie.
Tu też widać było ciekawe okazy drzew. Latem jest
tu zupełnie zielono, za to w chwili obecnej można zobaczyć jak daleko rozciągają
się te rozlewiska.
Panowie robotnicy dorabiają tu kładkę, dzięki której będzie można suchą
nogą przejść najbardziej podmokły odcinek. Wyraźnie widać, że roboty są
nieskończone. Dzięki obecności innych turystów czuję się usprawiedliwiona, że
weszłam tu mimo zakazu :).
Widok robi wielkie wrażenie. Dodatkowo kontrastują kolor suchej trawy i
resztki lodu pokrywającego na wierzchu rozlewisko.
Koniec wrażeń. Zaczyna się nieco inny krajobraz. Ścieżka prowadzi nieco
pod górkę i kończy się błotnista droga. Przynajmniej na jakiś czas.
Niemal nieustannie zobaczyć można pozostałości po wizycie dzików.
Rozkopane krawędzie drogi ale też rozległe połacie runa leśnego w głębi lasu.
Po drodze napotykam biegaczkę. Pogoda co prawda nie służyła joggingowi, nie mniej
jednak spotkałam na trasie jeszcze kilka osób biegających.
Stosunkowo szybko docieram do Posady Sieraków gdzie
jest pośredni punkt docelowy wędrówki czyli Stary Dąb. Jestem tu o godzinie
14.40. Przy dębach są znów miejsca odpoczynkowe, a także miejsce na rozpalenie
ogniska.
A po drugiej stronie drogi właśnie dęby. Zapewne
latem lepiej się prezentują, gdy korony mają w liściach, ale i tak warto było
tu przyjść.
Żegnam już to miejsce. Zostawiam za sobą dęby i dom. Idę dalej. Po
drodze będzie jeszcze jedno gospodarstwo. Droga teraz zaczyna być coraz
bardziej błotnista.
Przechodzę obok wielkiej łąki - pastwiska pośród lasu, na skraju
drogi. Wyraźnie już widać, że teren jest mocno podmokły.
Po drodze kilka ciekawych drzew...
Ups... no tutaj to już zupełnie jezioro na drodze i grząskie błoto.
Dobrze, że wybrałam się na wycieczkę w trepach.
Skręt w prawo i zaraz następny w lewo. Zmierzam w stronę kolejnego
gospodarstwa.
O właśnie... wspomniane gospodarstwo... uwaga pod nogi. Jest bardzo
błotnisto.
A teraz kawałeczek pod górkę i już raczej prosta droga. Ten odcinek
drogi przechodzi przez tzw. Łosiówkę. Teren, gdzie faktycznie można
napotkać łosie.
Droga jest tu już w lepszym stanie, choć nadal nieco mokra. Po drodze
jest kilka ciekawych krajobrazów oraz ciekawych drzew.
Niestety, pech chciał, że kończy mi się bateria w
aparacie fotograficznym. Dalej będę musiała robić zdjęcia telefonem komórkowym.
Efekt wiadomy - gorsza jakość zdjęć. Ale ważniejsze by uwiecznić dalsza
trasę.
Cały czas przemierzam teraz zielony szlak wiodący
przez Łosiówkę. Jeszcze w XVIII wieku w Puszczy Kampinoskiej odbywały się
polowania na łosie. Dopiero król Stanisław August wydał zakaz polowania na tę
zwierzynę w okolicach Warszawy - z powodu systematycznie zmniejszającej
się liczby zwierząt. W XIX-XX wieku łosie prawie całkiem wyginęły na terenie
Polski. Dopiero w latach 50-tych XX wieku rozpoczęto reintrodukcję tych
zwierząt w Puszczy Kampinoskiej.
Kto przemierza szlak uważnie, ten dostrzeże w tej okolicy piwnicę, która
jest pozostałością stróżówki strażników dyżurujących przy zagrodzie łosi w
latach 50-tych XX wieku. Obecne jest to miejsce noclegowe dla nietoperzy.
Warto pamiętać, że łoś jest zwierzęciem herbowym
Kampinoskiego Parku Narodowego. Dorosły samiec osiąga 240-260cm długości, do
216 cm wysokości w kłębie i do 450 kg wagi.
Po drodze jest gdzie odpocząć. Ale ja nie mam czasu na odpoczynek. Idę
dalej w drogę do Pociechy.
Znów można dostrzec powyginane drzewa. Na tym odcinku droga jest
"podwójna" i od czasu do czasu jej dwie "nitki" się
krzyżują. Ta droga jest przejezdna dla samochodów. Czymś trzeba dojechać do domu
jeśli się mieszka w środku lasu.
Jeszcze kilka metrów... i dojdę do Pociechy. W zasadzie jest to
pozostałość po dawnej wsi - teraz już zostało tylko kilka domów. Osada znajduje
się bardzo blisko drogi prowadzącej z Truskawia do Palmir wzdłuż żółtego
szlaku.
Relacja z ostatniego odcinka trasy w części 4.