piątek, 13 października 2017

Do Starego Dębu i dalej cz. 3

Zatem tuż za tablicą Janówek skręcamy w lewo, zjeżdżając z szosy w leśną drogę. Na chwilę słońce powróciło i oślepiało ale odcinek był wyjątkowo ciekawy.
Po prawej stronie połacie łąk. W głębi jakby znany dom, prawdopodobnie z Truskawki. Po lewej stronie wypatrzyłam w głębi dżokejkę z koleżankami i opiekunką. 
 
Znów łąki... tamto gospodarstwo wygląda znajomo. Okazało się później, że już koło niego kiedyś przejeżdżałam jadąc czerwonym szlakiem z Dziekanowa Leśnego do Roztoki. To wieś Wiersze, tylko widziana z innej strony.
Przejeżdżamy kawałek przez las. Słońce ładnie przyświeca, choć niestety prosto w oczy. Okolica jest już znana nam, a jednak teraz trochę inna. Puszcza ma wiele obliczy. Teraz widzimy jedno z nich.
A to już znane miejsce. Cmentarz wojenny w Wierszach. Tutaj szlak czerwony krzyżuje się z żółtym szlakiem im. Powstańców Warszawskich. Dopiero tym razem odkryłam, że na jego tyłach jest współczesny cmentarz. Pokażę go jednak innym razem. Tym razem weszłam na teren cmentarza. Jest furtka, którą można raczej bez trudu otworzyć i zajrzeć do środka. Wygląda na to, że nie dawno były tu uroczystości.
Ruszamy dalej w drogę, gdyż dzień jest już stosunkowo krótki i koniecznie trzeba wyjechać z lasu do godziny 18-stej. Docieramy do skrzyżowania szlaku czerwonego i kolejnego szlaku żółtego, który tu prowadzi Wierszowską Drogą. Nieopodal była kiedyś Emila Posada.
Zatem skręcamy w lewo na terenie Emila Posady i będziemy teraz jechać już cały czas żółtym szlakiem na południe. Powinniśmy nim dojechać do Leszna. Tym szlakiem jadę pierwszy raz i nie wiem co napotkam po drodze.
Kiedyś konwalie kwitły a teraz mają czerwone owoce. Sporo ich tu dookoła. Ciekawe co jeszcze ładnego tu zobaczymy... a proszę... dwa ładne muchomory rosnące na samym środku drogi.
Czas w drogę... robi się coraz bardziej ponuro. Mijamy zielony szlak, znany z wcześniejszych wycieczek w okolicy Dębowej Góry. Warto zapamiętać, że jest tu zadaszony stolik z ławkami, jeśli ktoś potrzebowałby odpoczynku.
Chwilę później docieramy do rozstaju dróg, który znajduje się przy Dębelskim Dębie. My podążamy dalej za żółtymi znakami skręcając lekko w prawo. Zacznie się nieprzewidziana przygoda z błotem i bagnem. Nie mam roweru terenowego tylko trekkingowy na wąskich dosyć oponach, więc nie ryzykuję upadku i przeprowadzam rower bokiem przy bagnistych kałużach. Raz na niebieskim szlaku przy Zaborowie Leśnym nie byłam roztropna i skończyłam pupą w błocie bagiennym.Ten fragment szlaku prowadzi wzdłuż Kanału Zaborowskiego.
Jesteśmy w okolicy Obszaru Ochrony Ścisłej "Debły". Jeśli sądziliście, że najgorszy odcinek drogi już za mną, to się mocno pomyliliście. Przechodzę przez kładkę. Dobrze, że ktoś ją tu zamontował. A raczej KPN. Ot, proszę... nawet usiąść na chwilkę można byłoby, gdyby nie późna pora.
Za kładką bagnista szeroka kałuża a dalej platforma-mostek nad Kanałem Zaborowskim. Zatrzymuję się tu na chwilę gdyż widok jest przepiękny. Mój rower też był zachwycony :).
Za mostkiem zaczyna się trudna droga. Grobla na tym odcinku jest kompletnie zalana (7-go października 2017) . Wody z bagna wdarły się na nią i już zaczęłam się zastanawiać czy aby dam radę przejść, bo o jechaniu rowerem nie było w ogóle mowy. Ale zbyt daleko byłoby wracać się w tył, zwłaszcza, że z Janówka nie ma połączenia do Warszawy. Trzeba byłoby wrócić do Palmir i dalej do Truskawia, lub kierować się szosą do Roztoki i dalej do Leszna, tyle że okrężną drogą. 
Myśl o tym jaka długa byłaby droga awaryjna zmobilizowała mnie do przedarcia się przez zalaną groblę. 
Widzicie tę bagienną kałużę na pierwszym zdjęciu? Ona znajdowała się właśnie na środku ścieżki. Prawie małe jeziorko.  Ktoś przechodził tędy wcześniej i wydeptał z trudem trawę tuż obok niej. Potem było już odrobinę lepiej.
Widok na obie strony z grobli... Te łąki bagniste to Pasy.
Wychodzimy już z terenu bagiennego. Można wsiąść znów na rower i szybciej przemierzać las. Po drodze mijam wystawę jakiegoś fotografika a w głębi widać było dom. Szkoda, że tak późno jest, bo warto  byłoby tam podjechać. Może innym razem to zrobię.
Za chwilę przejadę przez krzyżówkę prowadzącą do Zaborówka (w lewo) i do Łubca (w prawo). W tym miejscu znajduje się kolejne upamiętnienie.
A dalej nowa nawierzchnia szlaku. Świeżo wysypany piach uniemożliwia jazdę na rowerze. Trzeba przeprowadzić rower spory kawałek. Poniżej zbliżenie nawierzchni, gdyby ktoś nie wierzył...
Zaczynam rozpoznawać okolice. Kiedyś... nawet kilka razy szłam żółtym szlakiem kawałek z Leszna w stronę Zaborowa. Właśnie docieramy w okolice skrzyżowania z niebieskim szlakiem, którym wtedy wędrowałam pieszo. Tu też jest ławka dla zmęczonych.
Znów świeży, piach na drodze...
Za chwilę odbijemy w lewo i dalej szlak będzie prowadził wąska ścieżką przez knieje i połacie lasu. Gdzieś tu w okolicy zlokalizowana jest Łysa Góra. Zdjęcia są już niestety gorszej jakości, gdyż zaczyna się robić zmrok.
Można powiedzieć, że wyjechałam z lasu w ostatniej chwili. Za 5-10 minut całkiem się ściemniło. A kapliczka pozwala zorientować się, w którym miejscu w Lesznie należy wjechać na żółty szlak prowadzący w stronę Warszawy.
Cała wycieczka zajęła 4,5 godziny bardzo spokojnym tempem wraz z pieszym przejściem trudnych odcinków. Cały czas robiłam zdjęcia, więc ten czas nie jest realnym czasem przejazdu tego odcinka puszczy na rowerze. 


Do zobaczenia na kolejnych szlakach. 




3 komentarze:

  1. Tak,koło cmentarza wojennego w Wierszach jest też cmentarz współczesny. Obok niego jest parking i na nim często zostawiam auto,gdy udaję się na wycieczkę pieszą po Puszczy Kampinoskiej.
    Ta wąska i błotnista ścieżka znajduje się niedaleko OOŚ Debły,a drewniana kładka jest nad Kanałem Zaborowskim. Nawet podczas suchej pogody zdarzają się tam mokre odcinki szlaku.
    Wystawa fotograficzna znajduje się przy strażnicy Rózin. Są tam zdjęcia jakiegoś fotografa,który współpracuje z KPN. Warto tam wrócić ponownie,bo fotografie są naprawdę piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź. Uzupełniła dane. Jednak muszę robić opisy z mapą w ręku.

      Usuń
  2. I znowu jedno z miejsc, które mnie w KPN urzekło (bardziej niż zwykle) - kładka nad Kanałem Zaborowskim koło obszaru Debły. Szkoda, że trafiłas w to miejsce, kiedy było tak zalane, ja byłam tam w zeszłym roku w lecie i normalnie dało się przejsć. Cudne widoki, sama przyjemnosć, bez przedzierania się przez kałuże. Zdjęcie mostku obrosniętego chmielem (?) też mam ;)

    OdpowiedzUsuń