sobota, 20 maja 2017

Z Lipkowa do Wiktorowa

19 maja 2017 postanowiłam zrobić sobie wycieczkę rowerową. Dojechałam rowerem do Lasek, stamtąd niebieskim szlakiem przez las do Lipkowa. Po odpoczynku na Polanie Jakubowej postanowiłam zrobić dłuższą trasę. 
Jeśli nie chce Wam się jechać do Lipkowa rowerem, to możecie dojechać tu autobusem 714 z pętli autobusowej przy ulicy Górczewskiej. Autobus w weekendy jeździ raz na godzinę. 

Postanowiłam przejechać trasę z Lipkowa przez Mały Truskaw, Wyględów Górny do Wiktorowa, a dalej dojechać do Zaborowa pod kościół. Tą trasą prowadzi cały czas niebieski szlak.
Źródło: http://puszczakampinoska.blogspot.com/2015/03/mapa-szlakow-puszczy-kampinoskiej.html

O Lipkowie była mowa dokładnie we wcześniejszym wpisie, toteż nie rozwodzę się tym razem nad tym miejscem. Na lewo od dworku wychodzi ścieżka szlaku niebieskiego, którym cały czas będę jechała aż do celu wyprawy.
Udajemy się w kierunku przystanku autobusowego dla kursu 714. Przy ostatnim przystanku linii Warszawa-Lipków znajduje się skręt szlaku. Jesteśmy już w Korczagach Starych. Przemierzamy przysiółek i docieramy do właściwej części puszczy.
Do Małego Truskawia przemierzamy las mocno piaszczystą drogą. Jest to Szeroka Warszawska Doga. Równolegle do oficjalnego szlaku rowerzyści wyjeździli wąską ścieżkę, która jest bardziej ubita i można stosunkowo szybko przejechać nią przez ten odcinek lasu. Pogoda wczoraj była bardzo ładna.
Końcówka prostej jest wyłożona betonowymi kratkowanymi płytami. Wcześniej można było zobaczyć nieco podmokły teren. Woda w rowach wskazuje, że wszelkie obszary podmokłe będą w dniu wycieczki mocno mokre. Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo, a chwilę dalej w lewo.
Wspomniane skręty...
Po drodze można podziwiać kwitnące konwalie i inne kwiaty.
Skrzyżowanie szlaków w Małym Truskawiu... Przecinamy żółty szlak, przejeżdżamy przez wioskę i wjeżdżamy znów w las. Pierwszy odcinek będzie mocno podmokły. Niestety nie zrobiłam zdjęcia w tm miejscu, gdyż komary okropnie atakowały i trzeba było szybko uciekać z tego rejonu.
Po wyjechaniu z pierwszego bagiennego rejonu jest rozwidlenie dróg. Tu skręcamy w lewo, przy charakterystycznym wielkim dębie. Jedziemy ścieżką... na pewnym odcinku zalaną przez sąsiednie bagno - "kałużę" można objechać z lewej strony. Uwaga jednak bo jest tu niebezpiecznie ślisko, na odcinkach z błotami.
Wspomniane bagno... które kawałek dalej przeistacza się w zbiornik wodny sporych rozmiarów. Bardzo urokliwe miejsce pełne komarów. Akurat żaby gremialnie rechotały. Czyżby miały gody?
Mijamy dom znajdujący się na wydmie po lewej stornie od szlaku, wspinamy się na wydmę by zaraz z niej zjechać z drugiej strony. Nieopodal po lewej stronie będzie szeroka droga a za nią łąki z pozostałościami zabudowań.
Niechcący wypłoszyłam sarnę, ale udało mi się jeszcze z oddali zrobić zdjęcie. Szkoda, że tak niewiele widać.
O ile dobrze wyczytałam na mapie to okoliczne zabudowania przynależą do osady Mariew Drugi. Mijam pozostałości starych domostw i zmierzam dalej. Droga jest ekstremalnie piaszczysta, jak na plaży. Dobrze, że obok jest wyjeżdżona przez rowerzystów ścieżka, właściwie to tą ścieżką prowadzi szlak. Po drodze jeszcze czyjaś posesja...
Kwiatki przyłapane na kwitnięciu:).
Jeszcze kilkaset metrów i docieram do słynnych dębów na rozwidleniu dróg w Zaborowie Leśnym. Słońce mocno przygrzewa. Na szczęście tylko w rejonach bagien atakują duże komary. Poza tymi rejonami w zasadzie komary nie atakują. Sporadycznie raczej się jakiś komar pojawi. Chwila odpoczynku i zmierzam dalej w kierunku długiej kładki na bagnach.
Widać jaki wysoki poziom w pobliskich ciekach wodnych...
Wspomniane obiekty... a za nimi kolejne rozwidlenie szlaków. Niebieski szlak skręca w lewo i prowadzi nas do - znanej już czytelnikom bloga - długiej kładki nad bagnami.
Tym razem problem z komarami. Trzeba jak najszybciej przemierzyć kładkę aby nie zagryzły.
Rzut okiem na prawo i lewo, idąc kładką...
Pod koniec widać z kładki rozpościerającą się po prawej stronie podmokłą łąkę. Te wszystkie mokradła to Obszar Ochrony Ścisłej Kalisko, przez który przebiega Kanał Zaborowski.
Zejście z kładki całkiem sensowne, wyschnięte ale na kolejnej, małej kładce już tak sucho nie jest. Za to można podziwiać uroki mokradeł.
Za małą kładką istna katastrofa. Droga zamienia się w błoto z kałużami bagnistymi. Trzeba uważać jadąc rowerem, gdyż jest wyjątkowo ślisko. Ja właśnie się "wyłożyłam" na wystających konarach i poległam w bagnistej kałuży na błotnistej drodze. Nie polecam tego innym. Błoto śmierdzi masakrycznie.
Przy kolejnym rozlewisku znów katastrofa. Ślisko i agresywnie atakują zgraje komarów. Trzeba ostrożnie przejechać po błocie, a potem szybko uciekać przed komarami.
A tu już Wyględów Górny i znane już skrzyżowanie szlaków. Tym razem nie skręcamy, tylko przecinamy drogę i jedziemy prosto.
Pierwszy odcinek za skrzyżowaniem szlaków to las z widoczną wielką łąką z lewej strony drogi. Potem droga wiedzie przez teren bagienny.
Ciekawostka rosnąca przy drodze. Chyba kwiaty topoli osiadły na niższych krzewach i stworzyły taką ciekawostkę botaniczną.
Droga robi się nieco mokrawa a na lewo i prawo od niej ewidentne bagna. Staram się raczej szybko przejechać bo nie lubię komarów.
Za tymi bagnami, całkowita odmiana krajobrazu - jakby wysuszony las. Widok jak z czasów wczesnej wiosny, gdy śniegi stopniały i odsłoniły zbrązowiałe jesienią liście.
Najważniejsza atrakcja historyczna tej wycieczki to Cmentarz Wojenny w Wiktorowie. Pochowani tu zostali żołnierze 9 Pułku Ułanów Małopolskich z Podolskiej Brygady Kawalerii, którzy polegli w rejonie leśniczówki Grabiny, wsi Grabina i Roztoka w dniach 17-18 września 1939 roku. Na cmentarzu znajduje się 12 mogił zbiorowych. Oprócz wspomnianych żołnierzy pochowano tu również 124 cywili i żołnierzy Armii Krajowej - osoby rozstrzelane przez hitlerowców w latach 1942-44 w Zaborowie.
Wracam na ścieżkę i niebawem docieram do szosy, skręcam na nią w prawo i docieram przez Wiktorów do Zaborowa.
Z Zaborowa można wrócić do Warszawy autobusem numer 719 lub kawałek dalej 729 jeżdżący do Mariewa lub popędzić szosą. Inne możliwości dojazdu stad rowerem do Warszawy przedstawię w przyszłości. 



Zapraszam do czytania kolejnych wpisów.